19ikonaKPR Wolsztyniak - MKS Lloyd Brodnica 31:30 (19:14)

 

Wolsztyniak: Piskorski, Wieczorek, Sarbak 1, Szutta P. 5, Rogoziński 2, Szutta N. 2, Głowacki 1, Pietruszka, Gessner 3, Raczkowiak 4, Podleśny, Chrapa 5, Nowak 1, Wajs 4, Radny 1, Kuta 2

 

Kary: Głowacki 2min, Radny 2min.
Żółte kartki: Rogoziński, Raczkowiak, Radny

 

MKS Brodnica: Jankowski, Malinowski 2, Zakrzewski 3, Mroczek, Kruszewski 5, Biliński 1, Wiśniewski 1, Kryczka 3, Netz 4, Orłowski 2, Matlach 8, Mazur 1, Muszak, Paternoga.

 

Kary: Brak
Żółte kartki: Malinowski, Kruszewski, Netz.

 

Kibiców: 380

Krok od sprawienia sporej niespodzianki byli szczypiorniści z Brodnicy. Ostatni zespół grupy A I ligi był blisko remisu podczas meczu w Wolsztynie.
Przed meczem nic nie wskazywało na to, że w Wielkopolsce dojdzie do ciekawego i wyrównanego pojedynku. Gracze z Brodnicy zgodnie przegrywali wszystkie kolejne potyczki, natomiast Wolsztyniak na swoim parkiecie zdobywał kolejne punkty. Czynił to w różnym stylu i nie obce były mu potknięcia, jak ubiegłotygodniowa derbowa porażka, jednak go miejscowi byli zdecydowanymi faworytami potyczki z MKS-em.
Do przerwy wszystko szło po myśli miejscowych. Podopieczni Wojciecha Hanyża grali ze spodziewaną swobodą i punktowali swojego rywala. Ciężar gry na swoje barki wziął Alan Raczkowiak.To on odpowiadał za rozegranie, ale i kończenie ataków. Efektem tego było prowadzenie różnicą trzech bramek po kwadransie spotkania oraz aż 19 trafień do przerwy, podczas której gospodarze mogli cieszyć się wysoką przewagę (19:15).
Mecz pozbawiony był szczególnych emocji aż do ostatniego kwadransa. Wówczas szczypiorniści z Brodnicy poczuli swoją szansę. Wielkopolanie popełniali coraz więcej błędów i nie byli już tak skuteczni jak przed zmianą stron. Różnica między zespołami zmniejszała się bardzo szybko.
Efektem tego była możliwość doprowadzenia do remisu przez MKS w ostatniej akcji meczu. Niemal równo z syreną piłka wylądowała w wolsztyńskiej bramce. Jednak gol zdobyty 4 sekundy przed końcem nie został uznany. Jeden z przyjezdnych rzucał bezpośrednio z rzutu wolnego, jednak przy próbie przekroczył linię 9. metra. Arbitrzy nie uznali trafienia, a na wyrównanie zabrakło już czasu.
Bohaterem po stronie gospodarzy okazał się powracający do zespołu Marek Wieczorek. Bramkarz Wolsztyniaka dobrze spisywał się przez całe widowisko, jednak na szczególne pochwały zasłużył za końcowe fragmenty gry. To w dużej mierze dzięki niemu gospodarze uniknęli przykrej niespodzianki, jaką niewątpliwie byłaby strata punktów z zespołem zamykającym tabelę.
źródło: sportowefakty.pl