Początek spotkania to chwilowe prowadzenie gości. Po trzech minutach pierwszą bramkę
dla Wolsztyniaka zdobył Mariusz Rogoziński a chwilę później dwa trafienia zaliczył
Norbert Szutta i mieliśmy już 3:1 a na 4:1 wyprowadził gospodarzy z karnego sam
trener Pietruszka. Rywale wydawali sie ospali w pocżatkowej fazie gry, co pozwoliło
Wolsztyniakowi na odskoczenie na kilkubramkową przewagę.W 20 minucie Patryk Szutta
zdobył dziesiątą bramkę i Wolsztyniak prowadził czteroma oczkami. Do końca pierwszej
części gry nic już się nie zmieniało, gospodarze grali spokojnie i utrzymywali
przewagę schodząc do szatni z wynikiem 14:9.

Pierwsze pietnascie minut drugiej połowy przebiegało niemal identycznie jak pierwsza
połowa. Choć obie drużyny nie grały skutecznie, popełniały liczne proste błędy to
zespołowi z Warszawy nie udawało się dogonić rywali. W 46 minucie zaczęło się coś
zmieniać, przyjezdi zaczęli grać szybciej a zarazem skuteczniej. Odzwierciedleniem
tego byl wynik na tablicy. W ciągu dziesięciu minut zawodnicy ze stolicy zdobyli pięć
bramek tracąc zaledwie dwie i na pięć minut przed końcem gry Wolsztyniak prowadził
zaledwie dwoma bramkami. Ostatnie minuty to istna "nerwówka", wszyscy mieli nadzieję,
że nie powtórzy się historia z poprzedniego meczu w Świteziance z Warmią Olsztyn
gdzie przez cały mecz Wolsztyniak prowadził a stracil dwa punkty w ostatnich
minutach. Na całe szczęście do bramki gości skuteczne rzuty oddali w trzech ostatnich munutach Maciej Wajs, Norbert Szutta i Alan Raczkowiak. Goście zdołali tylko wykorzystać rzut karny i po ostatnim gwizdku sadziego w tym sezonie w Wolsztynie mieliśmy dwa punkty w kieszeni i tym samym zapewnil sobie 5 miejsce w tabeli w tym sezonie co jest wielkim wyczynem.

Za tydzień Wolsztyniak jedzie do Gdańska na mecz z wiceliderm ligi Wybrzeżem. I choć jest jeszcze matematyczna szansa na 4 miejsce to nie możemy liczyć na cud.