marcin pietruszka

W dobrych nastrojach wracamy po dwóch wyjazdowych meczach. Plan jakim było zdobycie czterech punktów, udało się zrealizować w stu procentach. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie. Zarówno zespół Spójni Gdynia jak również AZS UW Warszawa są bardzo trudne do pokonania we własnej hali.
Mecz w Gdyni układał się po naszej myśli od samego początku.


Graliśmy bardzo dobrze w obronie a z opresji udanymi interwencjami wyciągał nas Jarek Płóciniczak. Do tego spokojna i przemyślana gra w ataku pozwalała regularnie zdobywać bramki. Taki scenariusz doprowadził tego, że w 25 minucie prowadziliśmy już 13:4. Niestety ostanie minuty pierwszej połowy to okres naszej słabszej gry, co pozwoliło gospodarzom odrobić część. Zespoły schodziły do szatni przy wyniku 8:15. Początek drugiej połowy należał do zespołu Spójni. Nasza niemoc w ataku trwała dalej. Zmiana systemu obrony gospodarzy przynosiła efekty. W 40 minucie nasza przewaga zmalała do czterech trafień (14:19). Na szczęście potrafiliśmy wyjść z opresji obronną ręką. Ciężar zdobywania bramek wziął na siebie Krystian Kuta i sytuacja zaczęła wracać dla nas na właściwe tory. Gospodarze już nie podnieśli się po tym ciosie i konsekwentnie powiększaliśmy przewagę. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 26:36. Jestem bardzo zadowolony z gry zespołu. Ambitna i przede wszystkim mądra gra w tym meczu pozwoliła odnieść tak przekonujące zwycięstwo.
Mecz w warszawie rozpoczął się również bardzo dobrze dla naszego zespołu. Już w 4 minucie prowadziliśmy 4:0. Graliśmy w pierwszej połowie bardzo dobrze w obronie, ale nie zawsze skutecznie w ataku. Przy kilku bardzo szczęśliwie dla gospodarzy „wkulanych” po rykoszecie bramkach, nie pozwoliło 

budować większej przewagi. Różnica czterech trafień utrzymywała się do końca pierwszej połowy. Ta część gry zakończyła się wynikiem 9:13. Początek drugiej odsłony miał podobny przebieg, gra toczyła się bramka za bramkę do 36 minuty. Wtedy to przytrafił nam się przestój, co pozwoliło Warszawiakom doprowadzić w 46 minucie do stanu 19:20. Wzięliśmy czas co pozwoliło opanować nerwy i wrócić do gry chłodnymi głowami. Efekt był piorunujący. Zdobyliśmy z rzędu sześć bramek i rozwialiśmy wszelkie wątpliwości kto w tym meczu zdobędzie dwa punkty. Gospodarze nie zdołali już się ponieść i ostatecznie zwyciężyliśmy 24:30. Cieszy zdobycie kolejnych wyjazdowych punktów, natomiast gra już trochę mniej. Ważne jest, że kolejny raz zespół pokazał charakter i w trudnych momentach zagrał bardzo mądrze i skutecznie. Cieszę się, że mecz zakończył się dla nas szczęśliwie bez żadnych kontuzji. Zespół gospodarzy grał bardzo brutalnie, czasami wręcz chamsko. Momentami mieliśmy wrażenie, że nie liczy się przejęcie piłki a zrobienie krzywdy przeciwnikowi. Niestety para sędziowska od pierwszych minut pozwoliła akademikom na taką grę.
Po dwóch wyjazdach wracamy na Świteziankę. W najbliższą sobotę gościć będziemy zespół Wągrowieckiej Nielby. Podbudowani dwoma zwycięstwami będziemy szukać szansy na kolejne punkty. Zadanie to bardzo trudne, podejmujemy wicelidera tabeli, który doznał do tej pory zaledwie jednej porażki z Wybrzeżem Gdańsk. Goście ciągle liczą się w walce o awans do Superligi. Do Wolsztyna przyjadą walczyć o zwycięstwo. Faworytem spotkania z pewnością nie jesteśmy, ale będziemy starali się sprawić niespodziankę. Mam nadzieję, że pomogą nam w tym kibice tworząc na trybunach wspaniałą atmosferę.